Drugoligowe Levante postawiło twarde warunki, ale ostatecznie przegrało 0:2 z Atletico Madryt w meczu 1/8 finału Pucharu Króla. Pierwszego gola w 53. minucie strzelił Alvaro Morata, a dzieła w doliczonym czasie gry dopełnił Marcos Llorente.
Puchar Króla to jedyne trofeum, jakie w obecnym sezonie może zdobyć Atletico Madryt. Drużyna Diego Simeone teoretycznie wciąż ma jeszcze szanse na zdobycie mistrzostwa Hiszpanii, ale w praktyce jest to niemal niemożliwe. Prawdopodobnie do samego końca będzie walczyć o pozostanie w czołowej czwórce La Liga, co jest premiowane awansem do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Środowy mecz Pucharu Króla dla gości z Madrytu nie rozpoczął się najlepiej. Częściej utrzymywali się przy piłce, wymieniali wiele podań, ale w żaden sposób nie przekładało się to na zagrożenie w polu karnym Levante. Większość akcji kończyła się przed polem karnym gospodarzy. Z kolei ci mogli zaskoczyć rywali w 9. minucie meczu. Po kontrze prawym skrzydłem w pole karne dośrodkował Jorge de Frutos. Piłka obrała nietypową parabolę, co zmusiło do interwencji Jana Oblaka. Bramkarz Atletico piąstkował i piłka wyszła poza pole karne.
Kwadrans później gospodarze ponownie zaskoczyli gości. Tym razem zdecydowali się na kombinacyjne rozegranie rzutu rożnego. Wymienili trzy podania, co doprowadziło do sytuacji strzeleckiej sprzed pola karnego. Po uderzeniu piłka odbiła się jeszcze od obrońcy Atletico i poszybowała w stronę bramki. Mohamed Bouldini wygrał pojedynek główkowy z Oblakiem, a jego kolega skierował piłkę do bramki. Radość Granotes nie trwała jednak długo. Sędzia błyskawicznie gwizdnął, sygnalizując faul na bramkarzu.
Chwilę później Bouldini kolejny raz próbował zaskoczyć bramkarza. Strzelił z dystansu, ale piłka poszybowała minimalnie nad poprzeczką. Atletico do końca pierwszej części gry przebywało głównie na własnej połowie. Było zepchnięte do defensywy i miało spore kłopoty ze stałymi fragmentami gry wykonywanymi przez Levante. Z kolei drużyna prowadzona przez Javiera Calleję nabierała coraz większego luzu. Dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy Pablo Martinez w jednej akcji trzy razy z rzędu przepuścił piłkę pomiędzy nogami napotkanych rywali i zakończył wszystko strzałem. Piłka znacznie minęła jednak bramkę i do przerwy kibice nie obejrzeli żadnego gola.
Ba, Atletico do przerwy nie oddało nawet celnego strzału. Mimo tego nie potrzebowało wiele czasu by po zmianie stron trafić w światło bramki i od razu wyjść na prowadzenie. Szkolny błąd gospodarzy zakończył się dla nich katastrofalnie. Piłkę przed polem karnym drugoligowca przejął Angel Correa. Minął rywala i podał na skraj pola karnego do Marcosa Llorente. Hiszpan wypatrzył w "szesnastce" niepilnowanego Alvaro Moraty, a ten dopełnił dzieła, strzelając precyzyjnie obok bramkarza.
Stracona bramka nie podcięła skrzydeł gospodarzom. Za wszelką cenę dążyli do wyrównania. Najlepsza okazję zmarnowali w 69. minucie meczu. Właśnie wtedy dośrodkowanie z prawego sektora boiska trafiło na głowę niepilnowanego Bouldiniego. Napastnik Levante uderzył, ale piłka trafiła wprost w ręce bramkarza. Gospodarze domagali się jeszcze podyktowania rzutu karnego, ale ostatecznie sędzia główny się na to nie zdecydował.
W końcowym fragmencie meczu gospodarze znacznie zwolnili tempo, co kosztowało ich stratą drugiego gola. W doliczonym czasie gry wynik na 2:0 ustalił Llorente, który wyszedł górą z sytuacji sam na sam z bramkarzem po inteligentnym podaniu Nahuela Moliny.
Los Rojiblancos po trudnej pierwszej połowie ostatecznie wygrali i awansowali do ćwierćfinału Pucharu Króla.